19.08.2017

O codzienności żołnierzy Kedywu (prawie) wszystko

Decyzja Jury 56. edycji Nagród Historycznych POLITYKI za książki wydane w 2016 r. nie należała do łatwych. Wieloetapowe wyłanianie najlepszej spośród nominowanych pozycji było procesem pracochłonnym, odpowiedzialnym i niezwykle emocjonującym. Ujawnił to jeden z członków kapituły, profesor Wiesław Władyka, który w Sopotece poprowadził spotkanie z jednym z laureatów, Sebastianem Pawliną. Swoją książką 29-letni zaledwie historyk zdeklasował niemal 130 konkurentów, otrzymując nagrodę w kategorii Debiut.

Książka Sebastiana Pawliny: "PRACA W DYWERSJI. Codzienność żołnierzy Kedywu Okręgu Warszawskiego Armii Krajowej" traktuje o najróżniejszych aspektach życia konspiracyjnej codzienności. Tytułem wstępu profesor Władyka wyliczył poruszone w niej zagadnienia związane z codziennością żołnierzy Kedywu, a więc: jak jedli, czy pili alkohol, jak się ubierali, gdzie mieszkali, jakie mieli pensje, czy wypoczywali, jakie były powody ich wstępowania do podziemia, jak wyglądały ich rodziny, przyjaźnie. Prowadzący, nie kryjąc swego podziwu dla tak szerokiego spektrum poruszonych wątków, przyznał, że bardzo trudne byłoby opisanie wszystkich aspektów życia codziennego podziemia.

- Tym, czego mi zabrakło w pańskiej książce - wyznał - był opis kwestii uczuciowych i życia intelektualnego. Wie pan: co czytali, jakie kochali wiersze...

Sebastian Pawlina przyznał, że tematy te nie zostały rozwinięte ze względu na brak źródeł. Zasugerował również przyczynę, dla której te wątki zostały tak skąpo omówione we wspomnieniach i pamiętnikach, stanowiących podstawę dla pracy:

- Gdyby państwo pisali pamiętnik, nie pisaliby państwo o rzeczach, które są dla państwa oczywiste. Życie intelektualne i uczuciowe prawdopodobnie żołnierze traktowali jako coś zbyt zwyczajnego, powszedniego - oni żyli dywersją, najwięcej miejsca w swoich pamiętnikach poświęcali trudom życia konspiracyjnego...

Profesor Władyka zapytał też o przyjaźnie żołnierzy Kedywu po wojnie. Wyznał, że sam miał w rodzinie inteligenta, dziś już nieżyjącego, dla którego do końca życia najbliższym przyjacielem był prosty człowiek, szklarz. Panów tak różniących się od siebie połączyła wojna.

- Czy można mówić o podobnych przyjaźniach wśród żołnierzy Kedywu?

Sebastian Pawlina zwrócił uwagę, że wojna jako sytuacja ekstremalna zawsze powoduje, że ludzie stają się sobie bardziej bliscy. A jako konkretny przykład wskazał grupę żołnierzy spotykających się w Wilanowie, którą tworzyli z jednej strony Braniccy, a z drugiej ludzie, których określilibyśmy dzisiaj jako "typków spod ciemnej gwiazdy".

Sebastian Pawlina podzielił się też ciekawym doświadczeniem w związku z kontaktem z jednym z nielicznych żyjących dziś żołnierzy Kedywu - Stanisławem Likiernikiem.

- Bardzo bezpośredni człowiek - zwrócił uwagę profesor Władyka.

W opinii Pawliny Stanisław Likiernik, z którym rozmowy stanowiły nieocenione źródło dla powstania książki, bywał momentami wręcz zbyt bezpośredni. Krytycyzm i dość niewybredny język żołnierza sprawił, że mimo iż autor pod koniec się z nim bardzo zaprzyjaźnił, przez pewien czas się go bał. Do tego stopnia, że, gdy otrzymał od Likiernika list tuż po wysłaniu mu skończonej książki, zastanawiał się, czy w ogóle go otwierać. Całe szczęście, że to uczynił, bo recenzja była przychylna.

- Odetchnąłem z ulgą, gdy przeczytałem list, z którego wynikało, że gdybym był w szkole, pan Likiernik postawiłby mi piątkę.

Wśród głosów od publiczności padło między innymi pytanie o siłę współczesnego patriotyzmu. Czy dla dzisiejszej młodzieży ojczyzna jest na tyle ważna, by w razie konieczności zdecydować się na krok tak radykalny, jak wstąpienie do podziemia?

Pawlina był na szczęście daleki od mitologizowania naszych dziadków, by jednocześnie powytykać błędy współczesnej młodzieży. Powiedział, że motyw patriotyczny wstępowania do podziemia był tylko jednym z bardzo wielu. Młodzi ludzie decydowali się na taki krok, bo na przykład chcieli się zemścić na Niemcach, którzy ich poniżali na co dzień. Albo dlatego, że poprzedniego dnia do podziemia wstąpił kolega i nie chcieli być gorsi. Wbrew pozorom młodzież lat czterdziestych nie różniła się aż tak bardzo od naszej współczesnej młodzieży.

Co wydaje się szczególnie optymistycznym przesłaniem, bo Pawlina mówił nie tylko jako reprezentant młodego pokolenia, ale również jako osoba, która poznała codzienność podziemia od podszewki.

Aleksandra Chmielewska

fot. Bogna Kociumbas

Powiązane wydarzenia

19/08/2015 15:00

KSIĄŻKA HISTORYCZNA